Była zima. Mężczyzna ujrzał chudą, skuloną dziewczynkę, okutaną w nędzne łachmany. Dostrzegł małą, czarną od brudu rączkę, wyciągającą się po drobną jałmużnę.
I wtedy człowiek wzniósł oczy do nieba:
– Mój Boże, dlaczego pozwalasz na to wszystko? Dlaczego nie dopomożesz tej dziewczynce?
W przejrzystym powietrzu rozległ się głos z zaświatów:
– Ależ Ja już jej pomogłem – stworzyłem ciebie…
za S. Poggio